To także rekord nieudolności, bo Opole płaci firmie ochraniającej stary folwark dużo większe pieniądze, chociaż i tak z góry wiadomo, że nie wystarczą one na minimalne wynagrodzenie pracowników. Ci piją deszczówkę, pracują w warunkach urągającym standardom a i tak twierdzą, że są zadowoleni.
Władze Opola miały już kilka pomysłów na zagospodarowanie starego, zabytkowego folwarku rodziny von Eynern. Na razie nic z nich nie wyszło, ale budynków ktoś musi pilnować. Ratusz ogłosił więc przetarg, wygrała go firma żądająca 70 tys. zł za rok. Nikomu z władz Opola nie zapaliła się czerwona lampka.
Za: www.innpoland.pl, Konrad Bagiński, 28 marca 2017, więcej tutaj