Biedni zarobią jeszcze mniej?

Prawo. Sejm chciał polepszyć los pracowników na zleceniach, a może dojść do katastrofy: płaca "na rękę" zmaleje 5,50 zł zamiast 6,50 zł za godzinę – taką stawkę ma dostawać Anna, 40-letnia kasjerka zatrudniona w krakowskim markecie za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. Za 170 godzin miesięcznie dostaje na rękę 850 złotych z groszami. Teraz ma to być 720 zł, czyli mniej niż połowa płacy minimalnej. Powód? 

Sejm ozusował umowy zlecenia, by milion ludzi zatrudnionych na tzw. śmieciówkach odkładało na swe emerytury. Część pracodawców zapowiada, że związane z tym koszty przerzuci na pracowników. W ostatnich latach firmy – zwłaszcza działające w ochronie, branży sprzątającej, budownictwie, handlu, mediach oraz produkcji dusiły koszty, wypychając ludzi z etatów na zlecenia. Stosują przy tym sztuczkę: zamiast zawrzeć z pracownikiem jedną umowę na miesiąc, rozbijają ją na kilka umów, z których pierwsza opiewa np. na 50 zł. Zgodnie z prawem składki płaci się tylko od pierwszej umowy… Efekt? Większość pracujących na zleceniach, często od lat, zgromadziło na swych kontach w ZUS środki na wypłacenie emerytury rzędu… 15 zł. Rośnie dziura w kasie ZUS, pokrywana z kieszeni podatników. – Tę patologię w majestacie prawa trzeba było usunąć – tłumaczy inicjatorka zmian, posłanka Izabela Mrzygłocka (PO). Jesienią zeszłego roku Sejm zmienił zasady – składki emerytalne i rentowe od zleceń będą płacone od kwoty równej co najmniej płacy minimalnej. 

Za: Dziennik Polski, 7 lipca 2015, Zbigniew Bartuś, więcej tutaj.

Znak logotypu

Firmy wspierające

Znak logotypu

Firmy zrzeszone