Na łamach tygodnika Firma i Prawo pisaliśmy niedawno, że resort cyfryzacji zmienił zdanie w sprawie tzw. certyfikatów RODO – czyli zaświadczeń o zgodności istniejących w przedsiębiorstwie systemów przetwarzania danych osobowych z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady [UE] nr 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych (Dz.Urz. UE z 2016 r. L 199, s. 1; tzw. RODO). Ostatecznie takie certyfikaty ma wydawać przedsiębiorcom chętnym do ich uzyskania nie tylko prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO), jak planowano we wcześniejszej wersji projektu, lecz także prywatne firmy, które uzyskają stosowny dokument z Polskiego Centrum Akredytacji. Przy okazji przedstawiania istoty tego dokumentu i jego znaczenia dla przedsiębiorców pojawiła się zapowiedź, że podmioty mające certyfikat zgodności z RODO mogą być korzystniej traktowane w przetargach o wykonanie zamówienia. Doktor Maciej Kawecki, koordynator prac nad krajową reformą ochrony danych osobowych w Ministerstwie Cyfryzacji (MC), zapewniał przy tym, że posiadanie certyfikatu nie będzie jednak obowiązkiem, ale przywilejem. Nie powinno być zatem obligatoryjnym wymogiem stawianym startującym w przetargach, natomiast może być kryterium premiowanym przez organizatora przetargu. Inaczej mówiąc: za posiadanie certyfikatu przedsiębiorca miałby uzyskać dodatkowe punkty, ale za jego brak nie zostałby wykluczony z konkursu.
Za: prawo.gazetaprawna.pl, 16 lutego 2018 r. Jakub Styczyński więcej tutaj