Część zamówień zarezerwowana wyłącznie dla małych i średnich firm to jeden z pomysłów resortu przedsiębiorczości na zachęcenie MSP do większego udziału w przetargach. Jednak zdaniem niektórych ekspertów jest on chybiony, a na dodatek niezgodny z unijnym prawem.
Żelazny udział dla niedużych
Małe i średnie firmy zbyt rzadko ubiegają się o zamówienia publiczne – takiego zdania jest Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Potwierdzeniem tego są dane z raportów krajowych i unijnych. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, MSP zdobywają tylko 45 proc. wartości zamówień publicznych powyżej progów wartości UE, chociaż stanowią 98 proc. wszystkich firm, zapewniają ok. 67 proc. miejsc pracy i wytwarzają blisko 60 proc. unijnego PKB. To, zdaniem KE, odbija się czkawką dla zamawiających instytucji publicznych – z komunikatu KE „Making Public Procurement work in and for Europe” (COM 2017/ 572 z 3 października 2017 r.) wynika, że w latach 2006–2016 liczba przetargów, w których złożono tylko jedną ofertę, wzrosła z 17 proc. do 30 proc. W tym samym okresie średnia liczba ofert na przetarg spadła z pięciu do trzech. W Polsce jest jeszcze gorzej, w 2017 r. największy odsetek zamówień – bo aż 43 proc. – stanowiły postępowania, w których wykonawcy złożyli tylko jedną ofertę. Natomiast udział w przetargach bierze zaledwie 17 proc. mikroprzedsiębiorców, 18 proc. – małych firm i 24 proc. średniej wielkości. Rząd postanowił to zmienić.
ZA: biznes.gazetaprawna.pl, Jakub Styczyński, Artur Wawryło, 20 lipca 2018 r., więcej tutaj